trefy czystego transportu (SCT) to obszary w miastach, najczęściej centra, do których nie mogą wjeżdżać pojazdy o zbyt wysokiej emisji spalin. SCT są bardzo często spotykane na Zachodzie.

SW Polsce od 1 lipca działa pierwsza: do centrum Warszawy nie mogą wjeżdżać auta benzynowe niespełniające normy Euro 1 oraz pojazdy z silnikami Diesla niespełniające normy Euro 2. Czy tworzenie stref czystego transportu przełożyło się na zdrowie mieszkańców?

Na to pytanie odpowiedzieli m.in. Nico Pestel (niemiecka IZA) oraz Florian Wozny (Niemiecka Agencja Kosmiczna), którzy przyjrzeli się SCT w niemieckich miastach. Ich praca potwierdza, że wprowadzenie zakazu wjazdu dla pojazdów niespełniających co najmniej normy Euro 1 powoduje zmniejszenie rocznego stężenia pyłu zawieszonego PM10 o 5,8 proc. średniej, zaś tlenku azotu o 5,3 proc. SCT zmniejszają też roczną liczbę dni, w których stężenie PM10 przekracza dopuszczalny próg 50 μg∕m3 o 6,5 dnia, co stanowi 40 proc. średniej. Polepszenie jakości powietrza przekłada się na poprawę zdrowia mieszkańców poprzez ograniczenie hospitalizacji, zwłaszcza z powodu chorób układu krążenia i oddechowego. Wozny i Pestel stwierdzają spadek udziału w hospitalizacjach wszystkich chorób układu krążenia o ok. 1,1 pkt proc. w porównaniu ze średnią wynoszącą 14 proc.

Alexander Rohlf (niemiecki Mercator Research Institute on Global Commons and Climate Change, MCC), Felix Holub (Uniwersytet w Mannheim), Nicolas Koch (MCC) i Nolan Ritter (MCC) także zbadali skutki wprowadzenia SCT w Niemczech. Ich praca potwierdza wyniki Pestela i Woznego: strefy poprawiają jakość powietrza dla ok. 21,3 mln osób poprzez zmniejszenie stężenia cząstek stałych o ok. 1,6 µg/m3 (5,9 proc.). Badacze zajęli się także danymi dotyczącymi wydatków na produkty farmaceutyczne. Informacje wzięli od ubezpieczyciela AOK, do którego zapisana jest co trzecia osoba ubezpieczona publicznie w Niemczech. Ich szacunki wskazują, że SCT przyczyniły się do obniżenia wydatków na leki na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc i astmę o 2,8 proc. oraz na choroby serca (z wyłączeniem nadciśnienia) o 3,8 proc. w porównaniu z poziomem z 2007 r. (rok później wprowadzono pierwszą SCT). Oznacza to roczne łączne oszczędności rzędu 15 mln euro dla osób mieszkających w strefach czystego transportu. Warto zwrócić uwagę, że to jedynie koszty leków. Badacze nie brali pod uwagę np. potencjalnie wyższej śmiertelności spowodowanej zanieczyszczeniem.

Także Markus Gehrsitz (szkocki Uniwersytet Strathclyde) przyjrzał się efektom wprowadzenia SCT na poprawę czystości powietrza i stanu zdrowia. W swoich badaniach wziął pod lupę 82 miasta, z których część wprowadziła strefy, a część nie. Według Gehrsitza wprowadzenie SCT wiąże się z umiarkowanym zmniejszeniem poziomu zanieczyszczeń pyłami PM10. Zaś wielkość redukcji zależy od stopnia restrykcyjności przepisów: STC, do których obowiązuje zakaz wjazdu tylko pojazdów niespełniających normy Euro 1, wiąże się ze spadkiem poziomu PM10 od 1,5 proc. do 2,5 proc., a jeśli włodarze miast przyjęli ostrzejsze przepisy (np. normy Euro 2 czy Euro 4), to spadek poziomu PM10 wynosi już 3–4 proc. Badacz analizuje także wpływ wprowadzenia SCT na zdrowie noworodków. Nie znalazł silnych dowodów na istnienie związku pomiędzy zmniejszeniem się występowania niskiej masy urodzeniowej dzieci a obecnością stref, jednak według niego istnieje statystycznie istotna zależność pomiędzy spadkiem występowania martwych urodzeń a strefami. Wprowadzenie SCT przekłada się na zmniejszenie o ok. 16 proc. występowania porodów martwych dzieci.

Podsumowując: badania niemieckich SCT potwierdzają, że jest to skuteczny sposób obniżenia poziomu zanieczyszczenia w centrach pyłami PM10 oraz tlenkiem azotu. Badania wskazują także na istnienie pozytywnego, lecz niezbyt silnego wpływu SCT na zdrowie mieszkańców. Można jednak się spodziewać, że ten efekt został niedoszacowany, ponieważ badacze koncentrują się na występowaniu hospitalizacji ze względu na choroby układów krążenia i oddechowego. Nie uwzględniają innych korzyści zdrowotnych wynikających z poprawy jakości powietrza. ©Ⓟ

Autor jest ekonomistą GRAPE